Forum Tawerna pod Jednonogim Centaurem Strona Główna Tawerna pod Jednonogim Centaurem
Forum fantasy
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Przygoda NR1
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Tawerna pod Jednonogim Centaurem Strona Główna -> Los Przygodos
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dim
Centaur Dwunożny



Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z otchłani Czasoprzestrzeni :>

PostWysłany: Pią 16:30, 13 Lip 2007    Temat postu:

Lorelei zdążyła jako tako pozbierać się z podłogi, gdy dziwny stwór począł wydawać dziwne odgłosy. Zafascynowana owym zjawiskiem, dziewczyna zapragnęła dowiedzieć się co to za fascynujący potwór stanął w drzwiach tej podrzędnej tawerny. Ale nie dane jej było się dowiedzieć. Nagły klekot sprawił, iż znów znalazła się na podłodze, unikając latających po całym wnętrzu kawałków szkła. Z determinacją poczęła czołgać się w kierunku swego bezpiecznego kąta, w którym zostawiła przecież swój umiłowany miecz.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nova
Administrator



Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 212
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:33, 13 Lip 2007    Temat postu:

Wszyscy byli zainteresowani ogromnym bocianem, dlatego nikt nie zauważył, że na dworze dudnienie stało się coraz częstsze. Nagle przed tawerną zatrzymało się pięć zielonych słoni, z małymi skrzydełkami wróżek. Słonie wyraźnie chciały odlecieć, jednak drobne skrzydełka nie były wstanie ich unieść. Stąd też ta złość, którą zwierzęta ukazywały na okolicznych domach.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dim
Centaur Dwunożny



Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z otchłani Czasoprzestrzeni :>

PostWysłany: Pią 16:40, 13 Lip 2007    Temat postu:

Po wielu trudach i mozołach Lorelei wreszcie znalazła się w swoim kącie. I nagle zauważyła, że jej bezcenny miecz, pamiątka po przodkach... odchodzi. Zdumiona ujęła rękojeść i nagle usłyszała czyjś wściekły syk, a potem bolesne ukłucie na dłoni. W tym momencie zapalono światło i dziewczyna ujrzała stadko mrówek wielkości orzecha włoskiego. Całe stadko było różowe w fioletowe prążki i najwyraźniej usiłowało wyprowadzić miecz. Oszołomiona spojrzała na swoją dłoń i ujrzała największą mrówkę w złotej koronie, która uporczywie wbijała jej szablę w dłoń.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
diog
Destruktor



Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:29, 13 Lip 2007    Temat postu:

Kiedy wszyscy byli zainteresowani nielotnymi słoniami, na zapleczu tawerny działo się coś, co wytłumaczyć mógł tylko osobnik tam przebywający. Otóż podczas burzy pojawił się The Diog, postać bliżej nikomu nieznana, nieprzewidywalna. Usłyszawszy dźwięk szabli wbijanej w dłoń, począł iść wolnym, rytmicznym krokiem w stronę drzwi. W ręku trzymał wielki, lniany worek, w którym jeszcze tak niedawno przetrzymywal wielkiego bociana.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raisslin
Harda dziołcha!



Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Leszno

PostWysłany: Pią 18:37, 13 Lip 2007    Temat postu:

Tymczasem Raisslin, nie przejmując się ani armią krwiożerczych mrówek, ani monstrualnym bocianem, ani dziwną postacią na zapleczu, ani nawet ptasią grypą, która mogła ich dosięgnąć, szlochała i łkała, skulona pod jednym ze stolików.
- Moja wóóóóóódkaaaaa... - zawodziła, przerywając tylko na zlizanie szlachetnego trunku z palców. - Moja kochana wódeczka, moja najmilsza...

Mrówki natomiast były już w połowie drogi między Dim a wyjściem, usiłując wynieść jej miecz na zewnątrz. Królowa Mrówek w dalszym ciągu wbijała szabelkę w dłoń Dim, a dziewczyna dalej patrzyła na nią, oszołomiona.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nova
Administrator



Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 212
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:50, 13 Lip 2007    Temat postu:

Em, uwolniona z obcych ciał, chciała uciec. To jej tradycyjny manewr, który stosowała średnio 100 razy na dzień. Usiłowała się wycofać, jednak wpadła na dziewczynę z mrówką na ręce. Dziewczę zachybotało się niebezpiecznie i oparło ciężko o pijaczka. Facet nie miał dziś szczęścia. Nie dość, że nie stać go było na coś porządniejszego do picia, to jeszcze te resztki, które miał w butelce, wylądowały na głowie innej pijanej dziewczyny, która mówiła do siebie pod nosem. Oczywiście, butelka również trafiła w dziewczę. Pijaczek i zawodząca kobieta legli obok siebie pod stołem, w miejscu rozlanego wcześniej alkoholu. Wódeczka dziewczyny przepadła na zawsze.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ireth
Kucyk pony



Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z podręcznika od historii

PostWysłany: Pią 18:53, 13 Lip 2007    Temat postu:

Z tego wszystkiego wyrwała się tylko Ireth, przepełzła pod powalonym stolikiem i chciała uciec na zaplecze, ale potknęła się o mamroczącą dziewczynę z butelką na głowie i runęła jak długa. Na dokładkę dostała workiem, którym wymachiwał jakiś dziwny facet, którego moment wcześniej nie było w tym miejscu. Monety z jej kieszeni wysypały się z brzękiem i Ireth zaklęła, wściekła.
Tymczasem trzęsienie ziemi ustawało powoli, pozostawiając tawernę w stanie totalnego zniszczenia...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nova
Administrator



Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 212
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:00, 13 Lip 2007    Temat postu:

Em, mamrocząc jakieś głupie przeprosiny, postanowiła jeszcze prędzej się wydostać stamtąd. Usiłując wyjść, gadała coś o jakiejś misji, jakby chcąc przeprosić, że w tak ważnym momencie opuszcza jakże zacne towrzystwo. Niestety, pijana dziewczyna poraz wtóry wpłynęła na tor Em. Kolorowa nie zauważyła Rais, może z powodu swojego wzrostu a może z powodu bałagnu. Wdępła w nią z całą swoją stanowczością. Ryk, jaki rozdarł powietrze, spłoszył nawet słonie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
diog
Destruktor



Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:01, 13 Lip 2007    Temat postu:

The Diog próbował złapać ogromnego bociana, który niby przypadkiem uciekł z worka. Niestety jego próby schwytania ptaka spełzły na niczym, kiedy to osoby powstające z jednego miesjca, przerwcałay się w drugie. W ten sposób spłoszony ptak latał po całej tawernie, rozbijając kufle piwa i butelki ostatniego, czerwonego wina. Dodtakowo teraz ktoś próbował wyrać mu worek z ręki. To była Ireth. Zapewne przyświecał jej cel zabrania wszystkich monet z kasy- w końcu barman zemdlał i nie dawał znaków życia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ireth
Kucyk pony



Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z podręcznika od historii

PostWysłany: Pią 19:06, 13 Lip 2007    Temat postu:

Tak więc w całej rzeczywistości panował chaos - bociany, ludzie, nieludzie, humanoidy i mnóstwo rozlanego alkoholu.
A potem wszystko zamarło.
Zapanowała dziwna cisza, podłoga przestała falować, butelki pękać, słonie próbować fruwać, a krwiożerczy bocian - klekotać.
Em powoli zdjęła nogę z leżącej Raisslin i cofnęła się o krok. Ireth podniosła się z klęczek i bez słowa oddała worek jego właścicielowi. Potem rozejrzała się w poszukiwaniu swojego nienormalnego nietoperza. Reszta gości, z panterą Zhara na czele, zaczęła się otrzepywać z pyłu i szkła, tylko jakieś jedno dziewczę na czworakach goniło bandę kolorowych mrówek.
- Okej - odezwał się ktoś w zapadłej nagle, nienaturalnej ciszy - Jest nudo i nic się nie dzieje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
diog
Destruktor



Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:11, 13 Lip 2007    Temat postu:

Mężczyzna z workiem słysząc to, postanowił ponownie wypuścić ptaka, którego przed ułamkiem sekundy złapał. Miał już rozwiązywać sznurek, kiedy ktoś złapał go za ramię i próbował wyciągnąć na zaplecze. Słyszał tylko ciężki oddech. Nie, to nie był bocian duszący się w worku. To osoba ciągnąca go za rękę wydwała się bardzo zmęczona i przytłoczona obowiązkiem wykonania misji...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nova
Administrator



Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 212
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:16, 13 Lip 2007    Temat postu:

Nikt nie zwrócił uwagi na faceta, który dziwnie się szamotał. Zachowywał się, jakby ktoś ciągnął go do tyłu, jednak przecież tam nikogo nie było! Bocian, umieszczony w worku, klekotał załamany. Znowu czuł się zamknięty i niechciany przez nikogo. Nagle na dworze rozległ się ryk:
TYYYYYRYYYYYY!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
diog
Destruktor



Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:25, 13 Lip 2007    Temat postu:

Słoń Benjamin?! -krzyknął The Diog. Nagle przypomniał sobie traumatyczne dzieciństwo, które uszczęśliwiał sobie senasami kinowymi realizowanymi przez elfy. Słoń Benjamin zawsze był jego idolem. Nagle poczuł przypływ energii. Postawił krok w przód, potem drugi... i kolejny. Niewidzialna mara nie dawała za wygraną. Nikt jednak nie chciał mu pomóc, w końcu tylko on ją czuł, tylko on wiedział, że istnieje. Tymczasem za drzwiami stał ktoś- kto zawsze podtrzymywał go na duchu, ktoś, kto dawał mu nadzieję, ktoś- kogo sprowadziły tu zapewne słonie nieloty.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ireth
Kucyk pony



Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z podręcznika od historii

PostWysłany: Pią 19:37, 13 Lip 2007    Temat postu:

Stojący za drzwiami musiał chwilę poczekać, albowiem w tej samej chwili Ireth znalazła swojego nietoperza. Radetzky siedział na suficie. W tym momencie trzeba nadmienić, że o ile Ireth była nerwusem, o tyle Radetzky był po prostu zepsutym do szpiku kości, złośliwym chamem. Ireth wyciągnęła po niego ręce, ale Radetzky miał inne plany. Zerwał się z sufitu i wyleciał przez wybite okno tawerny w mrok. I wbił się prosto w oko słonia-nielota.
Słoń zatrąbił wściekle.
Jednym machnięciem zielonej trąby zmiótł dach tawerny.

A potem ziemia rozstąpiła się i resztki budynku wraz z jego gośćmi runęły w czarną przepaść.

Ktokolwiek był tego sprawcą, porządnie nabroił... i wkurzył wiele osób.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dim
Centaur Dwunożny



Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z otchłani Czasoprzestrzeni :>

PostWysłany: Pią 19:41, 13 Lip 2007    Temat postu:

Lorelei, potrącana przez wszystkich po kolei, ogłupiała z nadmiaru wrażeń - to miał być w końcu zwyczajny obiad w taniej knajpie, za ostatnie pieniądze - w końcu zrzuciła mrówkę w koronie z dłoni i nic sobie nie robić z jej plugawych przekleństw, dogoniła pozostałe mrówki i triumfalnie chwyciła swoją broń.

I w momencie gdy wydawała triumfalny okrzyk, ziemia się rozstąpiła i miecz znów wypadł jej z dłoni. Poleciała za nim, za knajpą i za resztą gości, mamrocząc pod nosem przekleństwa


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dim dnia Pią 19:55, 13 Lip 2007, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Tawerna pod Jednonogim Centaurem Strona Główna -> Los Przygodos Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 2 z 7

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin