Tawerna pod Jednonogim Centaurem
Forum fantasy
» FAQ
» Szukaj
» Użytkownicy
» Grupy
» Galerie
» Rejestracja
» Profil
» Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
» Zaloguj
Forum Tawerna pod Jednonogim Centaurem Strona Główna
->
Opowieści z krypty
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Rozmowy przy barze
----------------
Witamy!
Pytania?
Klepisko
----------------
Klepisko
Stoły, stoliki i stołki
----------------
Stół pierwszy
Galeria osobliwości
Opowieści z krypty
Los Przygodos
Kóltóra i sztóka
----------------
Słowo pisane
Muzyka
Filmy
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Ogon
Wysłany: Wto 21:18, 31 Lip 2007
Temat postu:
Rośliny nigdy już nie będą takie same...
Siobhan
Wysłany: Czw 16:11, 12 Lip 2007
Temat postu:
Krwiożercza roślinka. xD
Niech lepiej zje wszystkie pająki na świecie.
Raisslin
Wysłany: Czw 14:47, 12 Lip 2007
Temat postu:
Masakryczne
Aczkolwiek fajne
Zhar
Wysłany: Czw 12:23, 12 Lip 2007
Temat postu:
A ja chce zobaczyc jak Listeczek porzera caly internat, szkole i otoczenie w promieniu 10km. :] :]
Frazik ja chce ciag dalszy
Nagareth
Wysłany: Śro 23:08, 11 Lip 2007
Temat postu:
rośliny brr to nabiera nowego znaczenia po ukończeniu kursu fizjologii roślin i zdaniu egzaminu z tego przedmiotu... aż chce się zmienić specjalizację na odlewnictwo i zabetonować wszystko, co zielone ;p
Entreen
Wysłany: Śro 20:51, 11 Lip 2007
Temat postu:
może dlatego jakoś nigdy nie ufałam roślinkom...?
Dim
Wysłany: Śro 20:29, 11 Lip 2007
Temat postu:
Pożre go Listeczek? :>
Ojejku, teraz już nie będę mogła spojrzeć w oczy mojego fiołka bez strachu xD
Fraziu
Wysłany: Śro 10:54, 11 Lip 2007
Temat postu: Zemsta Listeczka!!!
Macie niesamowitą okazję przeczytac niepublikowane dotą fraziowe opowiadanie xD
(Słowo wstępu. Mam nadzieję, że pamiętacie jeszcze Liste… o przepraszam, ś.p. Listeczka? (fraziu.blog.pl/archiwum/index.php?nid=11329204). Niech spoczywa w spokoju, nieświadomy tego, co się tu teraz wyrabia. Jeszcze by zaczął mnie nawiedzać nocami… i botanofobia gotowa. Drogi Listeczku! Obiecuję ci, że po tym opowiadaniu pozostawię cię raz na zawsze w spokoju. A teraz czas na opowiadanie właściwe.)
Stał sobie taki zielony, na parapecie. Według Henia miał być ozdobą, no cóż, szczególnie ozdobny nie był. Kilka rozczapierzonych łodyżek, parę liści, brązowa, plastikowa doniczka. Lecz szybko okazało się, że poza tą wątpliwą urodą, posiada również inne zalety natury praktycznej. Na przykład, pochłaniał wszystko, co wlało mu się do doniczki – czy tego chciał, czy nie. I tak spędzał swoje zielone życie, wchłaniając korzonkami różne mniej i bardziej podejrzane płyny, pomimo wysiłków Henia, który starał się do tego nie dopuszczać.
Pewnego dnia Kurak zauważył, że z Listeczkiem stało się coś dziwnego. Mianowicie, zaczął rosnąc. Nigdy wcześniej mu się to nie zdarzało! Był zatrzymany w rozwoju, jako płożąca się roślinka – a tu nagle wyrósł spory krzaczek. Kurak pomyślał, że Heniu przyniósł nowego kwiatka.
- No to masz, mały, na dobry początek – powiedziała i chlupnęła do doniczki resztką nieco przestarzałej już herbaty. Gdyby nie wyszła do łazienki, by nalać wodę do czajnika, usłyszałaby, jak Listeczek wciągnął płyn z głośnym siorbnięciem… aż mu się łodyżki zatrzęsły.
Gdy Heniu ujrzał nowe wcielenie kwiatka, nie uwierzył, że to jego mały, zielony przyjaciel. Pomyślał, że to Marta albo Maja załatwiły skądś nową roślinkę, a Listeczka pozbyły się, zapewne w jakiś niehumanitarny sposób. Pamiętając, jakie tortury musiał biedak przeżywać, wlała do doniczki trochę szamponu.
- To cię załatwi – mruknęła. I gdyby nie to, że po chwili udała się z Martą do piwnicy, by w kulturalnym towarzystwie wypalić papierosa… usłyszałaby, jak Listeczek beknął donośnie
Kulka malowała Marcie paznokcie.
- Weź tu popraw…
- Już, już. E, chyba jeszcze raz go tobie pomaluje… masz zmywacz?
- Na regale stoi. Ale resztka już jest – Marta ruchem podbródka wskazała na półkę koło lustra.
Kulka wylała trochę na wacik i próbowała zmyć lakier z palca Marty. Ciężko.
- Zwietrzały jakiś, pewnie nie zakręciłaś dokładnie – skomentowała te trudności Kulka.
- Weź go wylej.
Kulka wstała i wyjrzała na korytarz. Westchnęła ciężko.
- Łazienka zajęta…
- Daj do spróbowania Listeczkowi – zaproponowała Marta.
- Co on taki wyrośnięty? Heniu przyniósł nowego, czy co?
- Bo ja wiem? Doniczka ta sama… może to od płynu do soczewek, Maja mu zawsze tam wlewa…
Tym razem Listeczek zachował się, jak na dobrze wychowanego kwiatka przystało i nie wydał żadnego dźwięku. Gdyby miał język, to najprawdopodobniej oblizałby się na myśl o płynie do soczewek.
Minęła noc. Dokarmiony z samego rana płynem Listeczek czuł, że nadchodzą jakieś zmiany. Poruszał na próbę korzonkami. Udawał jednak zwykłą trzykrotkę, bo swoim zwierzę… to znaczy, roślinnym instynktem przeczuwał, że krążące po pokoju dwunożne stworzenia mogą zrobić mu krzywdę. Były hałaśliwe i wydawały się agresywne, przynajmniej wobec siebie. Zwłaszcza ta z jasnymi… korzonkami na czubku, czy co to tam one mają. Czekał więc, aż wyjdą i w końcu poszły do szkoły.
- Heniu, ja nie zamykam drzwi – powiedziała Maja. – Bo dziś jest religia, to sobie wrócimy tutaj, co?
- Dobrze, Karaluszku, ale klucz weź, bo kierownica się skapnie i będzie skrzeczeć.
Ostatecznie, Heniu i Maja nie skorzystali z otwartych drzwi i na religii poszli gdzie indziej. Może to i lepiej dla nich, nie wiadomo, co mogło się stać, gdyby przyłapały Listeczka na wypełzaniu z pokoju. Był na tyle wysoki, że jedną łodyżką dosięgnął klamki i uwiesił się na niej. Niewprawnie jeszcze, podciągając się na korzonkach, lazł w stronę schodów. Ponieważ nie czuł się jeszcze na tyle pewnie, aby wspinać się na górę, zszedł na dół, do piwnicy. Chciał jeść. Był bardzo głodny.
W piwnicy złapał i zjadł najpierw kilka pająków, a potem szczura.
Po lekcjach dziewczyny (i Heniu) wróciły do internatu, aby udać się na zasłużony wypoczynek. W końcu 8 godzin spania, rozwiązywania sudoku, słuchania muzyki i grania w statki może człowieka wykończyć fizycznie. A narzekający nauczyciele to męka dla psychiki. Na dodatek wracały z obiadu, więc czuły się przeciążone.
Heniu od razu zauważył, że coś jest nie tak (wszak nie był Kurczakiem i zauważał czasami to i owo).
- Ej, dlaczego te drzwi są uchylone?
- O kurde, ktoś tu był… widziałaś przecież, że zamykałam.
- Kierowniczka by zakluczyła. Podejrzane! – powiedział Heniu i już chciał wejść, gdy Marta powstrzymała go.
- Czekaj! Ten ktoś może tam ciągle być!
- No i co?
- No i nic, to ja chcę go skopać – odpowiedziała Marta i otworzyła drzwi słynnym Kopem Lenina (o niebo lepszym niż kop Chucka Norrisa!).
Pokój okazał się pusty. Na wszelki wypadek sprawdziła za szafą i w szafie. Boogieman obraził się, że budzą go w środku dnia i świecą po oczach.
- Sory, Boogie. Był tu ktoś, jak byłyśmy w szkole? – zapytała Marta.
Stwór wyjrzał zza henrykowego szlafroczka.
- Jestem straszydłem, a nie jakimś cieciem! – bruknął i zakopał się w ciuchach.
- Dziwna sprawa – powiedział Heniu. – O, a skąd ta ziemia się wzięła?
- Nie ruszaj! To może być dowód w śledztwie – ostrzegła ją Maja.
- Myślę, że wzięła się z tej rozwalonej doniczki.
- Ja bym jeszcze wzięła próbkę, tak dla pewności… Czy wy w ogóle kryminałów nie czytacie?!
- A gdzie ten kwiatek? – zapytał Heniu.
- Dlaczego mówisz tak obojętnie o swoim Listeczku? – zdziwiła się Marta.
- To był ten sam Listeczek? Taki… wyrośnięty?
Heniu przeżył potrójny szok. Nie dość, że roślinka urosła i że zniknęła, to jeszcze uświadomił sobie, że sam ją podtruł.
- No chyba, no nie?
- MÓJ LISTECZEK! CO SIĘ STAŁO Z LISTECZKIEM?!
- Obawiam się – powiedziała Maja – że został uprowadzony… Miejmy nadzieję, że dla okupu. Bo jeśli to był jakiś psychopata… może wyrywa mu po kolei listki… albo wbija szpilki w łodyżkę…
- PRZESTAŃ!!!
- Albo odcina korzonki…
Wbrew tym ponurym prognozom, Listeczek miał się całkiem dobrze. Okazało się, że gdy ma pod dostatkiem białka zwierzęcego, nie musi troszczyć się o światło i fotosyntezę. Buszował więc po piwnicy. Niestety, szczury, pająki, robale i panowie pracujący w kotłowni powoli się kończyli. Poza tym robiło mu się niewygodnie, musiał się mocno pochylać, aby nie drapać gałęziami w niski strop piwnicy. Niewiele więc zostało czasu, gdy Listeczek będzie musiał wyjść na zewnątrz, by zaspokoić swój głód.
Heniu i Marta siedziały na schodkach do piwnicy i paliły.
- No ale kto mógł porwać twojego głupiego kwiatka?
- On nie był głupi, tak? Głupi to jest twój pluszowy słoń. Ciekawe, od czego jest tak spłaszczony.
- Bo używam go jako poduszki!
- To czemu trąba ciągle odstaje?
- Heniu… słyszałeś to?
- Co? Nie zmieniaj tematu…
Szuranie rozległo się ponownie, nieco bliżej. Marta wstała gwałtownie.
- To na pewno Salad Fingers! Uciekajmy, zanim wsadzi nas do piekarnika!
I zapewne uciekłyby, gdyby nie pewna właściwość Henia. Otóż, w chwilach panicznego przerażenia, zastygał w bezruchu i żadna siła nie była w stanie ruszyć go z miejsca.
- Heniu! Wstawaj!
CDN... :>
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
subMildev
free theme by
spleen
&
Programosy
Regulamin